Rzut oka na listę najbogatszych firm – na świecie, w USA, w Europie, w Polsce – nie pozostawia wątpliwości, że życie całych społeczeństw kręci się wokół surowców energetycznych. Ich ceny doprowadzały już po cichu do wybuchu wielu wojen, ale co ważniejsze dla inwestorów chcących reagować na wydarzenia na świecie – ich ceny cały czas mają wpływ na niemal każdą gałąź gospodarki. Załamanie się cen ropy miało miejsce zwłaszcza w roku 2014, kiedy to po kilku latach, gdy ceny raczej trzymały się 100 dolarów za baryłkę, nagle nastąpiło tąpnięcie do 50 dolarów i poniżej – i tak jest do dziś. O ile sam spadek można było uznać za wydarzenie, to dla inwestorów równie istotny jest fakt, że cena nie rośnie – i już raczej trudno zakładać, że zacznie wracać do starego poziomu, choć jest to ciągle zakładane na niedługą przyszłość. Nie chodzi tu tylko o ceny ropy, ale wielu innych dóbr i usług, które są z nimi związane. Na to zwrócili niedawno uwagę, oczywiście nie jako jedyni, fachowcy z Cushman & Wakefield (jednej z największych firm zajmujących się nieruchomościami na świecie), którzy opublikowali raport „Oil: The Commodity We Love to Hate”, w którym nie tylko zarysowali sytuację na rynku ropy, ale też starali się przedstawić wpływ tej sytuacji na dalsze losy cen nieruchomości biurowych. Ich zdaniem, firmy zajmujące się energetyką z racji mniejszej dynamiki wzrostu nie wynajmują już tyle lokali, co jednak jest rekompensowane przez inne sektory, które mają więcej pieniędzy z racji zwiększonej konsumpcji.

Ogółem, spadek cen ropy zostaje uznany za wydarzenie pozytywne dla gospodarki, choć niekoniecznie w tych krajach, które się z ropy utrzymują. Chodzi tu zwłaszcza o Rosję, w której koszty wydobycia są po prostu wysokie i same w sobie zbliżają się albo przekraczają obecną cenę – ale też w różnym stopniu kraje Bliskiego Wschodu czy też Afryki (np. Nigeria, Kongo, Gabon czy Libia). W Rosji ceny nieruchomości biurowych spadły aż o niemal jedną trzecią, co odzwierciedla sytuację wśród firm. Oczywiście korzystają na tym, przez porównanie, ośrodki, dla których mniejsza cena ropy oznacza możliwość większych zakupów „z innych półek”.

Dla reszty świata, często znacznie większy wpływ działa w drugą stronę – otóż sytuacja gospodarcza ma wpływ na ceny ropy. Popyt na ropę nie zależy niemalże w ogóle od ceny, bo w danych celach jest to rzecz po prostu jest konieczna – to właśnie było powodem, dla którego od lat 70. ceny potrafiły rosnąć lawinowo. Jeśli Chiny czy inne duże gospodarki się rozwijają, to rośnie zapotrzebowanie na ropę, a co za tym idzie ceny. Jednak mniejszy wzrost gospodarczy to mniejszy popyt i cena. Wydobycie ropy bowiem utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie i tutaj nie powinno się wiele zmieniać. Patrząc na zwalniający wzrost w Chinach i brak większego ożywienia u innych potęg, można zakładać, że cena – a z nią wymienione trendy – może na dłuższy czas zachować obecny poziom.