W ostatnich dniach dochodzą do nas interesujące wieści z Ukrainy, często lekceważonego, ale nie pozbawionego wpływu sąsiada – wieści dotyczące oczywiście nacjonalizacji PrivatBanku (PrywatBanku). Założony w Dnieprze w roku 1992 bank stał się największym na niepodległej Ukrainie, zarządzając pieniędzmi połowy obywateli oraz większości firm kraju. Z tej racji jego niedostatki były obserwowane uważnie od lat nie tylko przez władze ukraińskie, ale i całego świata, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Banki zawsze powinny utrzymywać rezerwy celowe odpowiednie do ryzyka wynikającego ze swojej działalności. Tymczasem według Narodowego Banku Ukrainy, różnica pomiędzy jednym a drugim wynosiła już równowartość ok. 15 miliardów złotych, oczywiście na niekorzyść rezerw. Ostatecznie, władze uznały, że bank jest niewypłacalny i nie ma innej metody, by zadbać o fundusze tak dużej grupy obywateli, jak nacjonalizacja. Nazwa stała się więc nieco ironiczna, bo państwo przejmie 100% udziałów PrivatBanku. Pierwsze reakcje ze strony Unii są pozytywne i wyrażają przekonanie, że państwowy bank wprowadzi standardy ostrożności w branży, które wprowadzą o wiele więcej zaufania do banków ukraińskich ogółem. W Polsce oczywiście nie spodziewamy się podobnej historii, jako że oznak kryzysu nie widać, a przez ostatnie dekady spotykała nas raczej prywatyzacja banków. Nie znaczy to jednak, że państwo nie zdobywa nowych udziałów – warto zauważyć, że w nieco inny sposób, przez obecne spółki, także i w Polsce mamy do czynienia z tym zjawiskiem.
Największym bankiem w Polsce pozostaje oczywiście PKO BP, które jest posiadane przez skarb państwa w 30%. Ogółem, państwo posiada 13% kapitału bankowego w kraju. 60% należy do inwestorów zagranicznych, zaś reszta – do indywidualnych akcjonariuszy, banków spółdzielczych i innych podmiotów. Jeśli możemy mówić o działalności „nacjonalizacyjnej”, to wymienić można głównie zakupy właśnie PKO BP, które nabyło w 2014 roku bank Nordea, a stara się też o inne. Swoją działalność prowadzi też PZU. Wiosną 2015 ubezpieczyciel przejął bank Alior, a za jego pomocą prowadzi różnorodne działania – tej jesieni dużo mówiło się zwłaszcza o możliwości wykupienia udziałów Raiffeisen czy Pekao, wcześniej Alior nabył BPH. W grudniu samo PZU, wraz z Polskim Funduszem Rozwoju, nabyło ponad 30% akcji Pekao. Jak widać – o ile nie ma na razie planów odgórnej nacjonalizacji banków, to jednak można mówić o pewnym zjawisku repolonizacji i pośredniej nacjonalizacji branży. Jest to nie bez wpływu na sytuację w bankowości i prognozy, ponieważ jeśli trend się utrzyma, być może niedługo większość kapitału bankowego w Polsce będzie w posiadaniu polskich, a nie zagranicznych właścicieli – co może oznaczać nieco inne decyzje tychże banków.