W świecie inwestowania rozmawia się o Bitcoinie więcej niż kiedykolwiek, jako że jego wartość miała wzrosnąć w sierpniu w drastycznej wręcz mierze. Jeszcze niedawno, w marcu, ogłaszano z zadziwieniem dla większości osób, iż kapitalizacja rynkowa tej kryptowaluty przekroczyła aż 20 miliardów dolarów co oznaczało wynik wyższy niż na przykład wszechobecnego Twittera czy też samego srebra. Tymczasem obecnie jest to już wartość bliska 80 miliardów. W tym przypadku o wiele więcej nie trzeba mówić – wzrost o około 400% w ciągu pół roku to wynik, który nie może zostawić żadnego inwestora obojętnym, nawet jeśli oczywiście nie woła od razu, by wyzbyć się sceptycyzmu i ostrożności. W momencie emisji Bitcoina jest wartość była oceniona na mniej więcej 0,063 dolara amerykańskiego, podczas gdy obecnie czytamy, że jest bliska 5 tysięcy dolarów. Innymi słowy, mówimy o wzroście wartości w wysokości milionów procent, a to wszystko od stycznia 2009 roku do dziś. To niejedyna kryptowaluta, która w tym roku zaliczyła ogromny wzrost, jednak o „konkurentach” można by napisać wiele innych tekstów. W założeniu, Bitcoin ma rosnąć w wartości w nieskończoność, ponieważ jego liczba jest odgórnie ograniczona – ma osiągnąć 21 milionów i nigdy już nie zostać zwiększona. Teoretycznie, powinno to oznaczać deflację, albo przynajmniej brak inflacji. Jedno jest pewne – Bitcoin okazał się doskonałym obiektem do inwestycji, przynajmniej dla tych, którzy zrobili to już wcześniej. Oczywiście pojawia się jednak pytanie, czy wzrost może potrwać, jak długo i do jakiej wysokości? I co w razie chęci można właściwie z tym Bitcoinem zrobić? Odpowiedź jest złożona, choć na pewno nie bardziej, niż w przypadku wielu innych mechanizmów rynku finansowego.

Polskie prawo mówi niewiele o Bitcoinie, a właściwie można się jego pozycji tylko domyślać. Uważane jest to za jeden z powodów, dla których nie mówi się o nim tyle, co obecnie w USA i paru innych krajach. Można powiedzieć, że Bitcoin jest poza prawem, albo też, że ma status niejasny. Nie jest do końca pieniądzem ani instrumentem finansowym, a niektórzy uznają go za znak legitymacyjny – rodzaj dokumentu, jak dowolny bilet, karnet czy karta płatnicza. Co za tym idzie… prawdopodobnie Bitcoin jest nieopodatkowany. Przynajmniej na razie. Nie ulega wątpliwości, że dla chętnych nie brakuje zarówno kantorów, jak i polskojęzycznych giełd, które handlują tą (krypto)walutą i pozwalają na nieskrępowaną wymianę na przykład ze złotówek i na nie.