Połowa grudnia to czas upubliczniania budżetów samorządów, jako że opiniują je Regionalne Izby Obrachunkowe. W tym roku w wielu przypadkach grudzień to jednak nadal czas niepewności, chociażby dlatego, że jako spory wydatek dla samorządów zapowiada się koszt restrukturyzacji szkół wobec przegłosowanej dopiero co reformy zakładającej m.in. likwidację gimnazjów i inne zmiany na poziomie instytucji. Jesienią tego roku mówiło się też o niepewnościach wywołanych nowym projektem ustawy dotyczącej samych izb, których prezesi mieliby być wybierani przez premiera. Mimo wszystko, wieści dotyczące rozmiaru inwestycji samorządowych na rok 2017 są na razie pozytywne. Każdy, kto interesuje się gospodarką, na pewno słyszał, że to właśnie spadek w sektorze JST miał być odpowiedzialny w dużej mierze za rozczarowujący wzrost PKB w tym roku – przypomnijmy, że w trzecim kwartale 2016 wydatki te były niższe o niemal 37% względem roku poprzedniego. Jak informowała Interia w listopadzie, oszacować można było, że ten spadek przyczynił się do niższego o cały punkt procentowy wzrostu PKB. Pomimo wspomnianych problemów z placówkami oświaty, wydaje się, że rok 2017 będzie pod względem inwestycji nieco lepszy. Ma to związek z powolnym, ale mającym w końcu rozkręcić się realizowaniem środków unijnych z perspektywy na lata 2014-2020. Niektórzy mówią wręcz o boomie.

W przypadku Lublina, duży wzrost inwestycji (z ok. 230 mln do 420 mln zł) ma przede wszystkim wpłynąć na nowe drogi. Podobnie jak w wielu samorządach, tak i w lubelskim władze będą brać kredyt, by realizować inwestycje z unijną dopłatą. Województwo lubuskie, które w tym roku przeznaczyło na inwestycje 138 mln zł, teraz ma wydać nieco ponad 300 mln, co jest wynikiem rekordowym. Na czele listy również są drogi, a za nimi – infrastruktura przeciwpowodziowa. Jeśli chodzi o samorząd Zielonej Góry, kwota ma wzrosnąć ze 152 mln zł do 214 mln. Pewien wzrost wydatków inwestycyjnych zapowiadają Wrocław i Katowice, ale najlepiej zmianę widać głównie w biedniejszych województwach, które są jeszcze bardziej zależne od środków unijnych. Podobnego schematu trzyma się na przykład województwo podlaskie: o ile rok 2016 z racji braku dotacji oznaczał niższy o kilkaset milionów złotych budżet, tak w tym region zaciągnie nowe kredyty, by zrealizować unijne projekty. To może ostatnie tak duże pieniądze z Unii – mówił skarbnik urzędu marszałkowskiego o powodach zdecydowania się na aż 70 mln zł deficytu w budżecie na rok 2017. Ogółem, dla tego województwa dotacje unijne będą wynosić ponad 43% całego budżetu.

W wielu miejscach Polski, rok 2017 zapowiada się jako znacznie lepszy pod względem wydatków inwestycyjnych, co powinno wpłynąć na sytuację całego kraju. Warto jednak pamiętać, jak duża potrafi być zależność od środków unijnych, których tak wysoki poziom raczej nie będzie utrzymywany przez zbyt długi czas.