Zazwyczaj uważa się, że koszty Brexitu, czyli oczywiście wyjścia przez Wielką Brytanię z Unii Europejskiej, będą stopniowo odczuwalne dla całego kontynentu i nie tylko, a zwłaszcza oczywiście dla samego Królestwa – i tak naprawdę można znaleźć różnorodne szacunki wpływu, który zwłaszcza na razie trudno zmierzyć. W marcu można było zobaczyć, że jednak i sam proces formalny będzie dla banków kosztowny, tak jak wszelkie tego typu znaczące zmiany. Przygotować trzeba nowe regulacje, dokumenty itp. Bank of England ogłosił w swoim budżecie na najbliższy rok finansowy również dodatkowe wydatki związane z kosztami Brexitu, w wysokości 5,4 miliona funtów. Oczywiście na ogromnym rynku bankowym UK nie jest to kwota, która sama w sobie zmieni oblicze branży, ale jest jednym z powodów, dla których zapowiada się podwyższenie opłat. W istocie bardziej niepokojący dla banków jest ogólny fakt ograniczenia dostępu do całego jednolitego rynku, jaki rozwinął się w ramach Unii Europejskiej. Transakcje międzynarodowe, transgraniczne – zawsze kosztują więcej. Od zeszłego czerwca ciągle mówi się, że banki będą wynosić się z Wielkiej Brytanii, przenosząc działalność do Niemiec czy Francji. Jednak ciągle trudno powiedzieć, jaka będzie skala tego zjawiska.
Według różnych szacunków, sektor ma stracić od kilku do nawet kilkuset tysięcy miejsc pracy. Mówi się nieraz, że prognozy bliższe tej ostatniej mają na celu wywołanie ogólnego niepokoju, tak by móc wynegocjować jak najlepsze warunki podczas ustalania poszczególnych, nowych przepisów, które będą definiować działania banków w Wielkiej Brytanii po Brexicie. O utracie co najmniej 100 tys. miejsc pracy mówił np. szef London Stock Exchange. Z drugiej strony, dyrektora banku Barclays można wymienić wśród osób, które zapewniły, że nie spodziewają się większych zmian w funkcjonowaniu banku. Pozycja Londynu jako centrum finansowego Europy jest bardzo mocna, niemniej rządy Francji czy Niemiec poczyniły już w 2016 wiele starań, by zaoferować atrakcyjne warunki do przenosin do Frankfurtu czy też Paryża. Mocna pozycja stolicy nie zmienia faktu, że firmy z całej Wielkiej Brytanii szukają alternatyw – oprócz Londynu, bardzo duże rynki finansowe istnieją w szkockich Edynburgu i Glasgow, a także w Leeds, Birmingham, Manchesterze czy Bristolu.